Najnowszy sondaż przeprowadzony przez Instytut Badań Rynkowych i Społecznych pokazuje, że Polacy spodziewają się porażki wyborczej PiS, ale bardziej niż odsunięcie od władzy partii Jarosława Kaczyńskiego interesuje ich przyszły kształt władzy. Wysoki wynik Władysława Kosiniaka-Kamysza w pytaniu o potencjalnego premiera pokazuje, że dominacja jednej partii po prostu się wyborcom znużyła.
Czy PiS straci władzę w kolejnych wyborach? Przekonanych do tego jest 53,2 proc. badanych (z czego 23,2 zdecydowanie, a 30 proc. raczej tak). Na utrzymanie władzy przez PiS w trzeciej kadencji stawia 27,5 proc. społeczeństwa (zdecydowanie 10,3 proc., raczej 17,2 proc.). Jest więc jasne, że wiara w kolejne zwycięstwa topnieje i to także wśród wyborców Prawa i Sprawiedliwości. 16 proc. z nich uważa, że partia straci władzę. To problem dla Jarosława Kaczyńskiego. Nie jest tajemnicą, że wyborcę niezdecydowanego trudniej przekonać do oddania głosu, niż tego, który szczerze wierzy w sukces popieranej przez siebie formacji.
Zupełnie inne emocje udzielają się wyborcom opozycji. W to, że PiS ostatecznie utraci władzę, wierzy aż 76 proc. z nich (33 proc. jest zdecydowanie przekonana, 43 proc. raczej). Bardziej przekonani są do tego wyborcy Lewicy (47 proc. gorliwie w to wierzy), Konfederacji (41 proc.) niż Koalicji Obywatelskiej (32 proc.) i Szymona Hołowni (30 proc). Najbardziej powściągliwi pozostają wyborcy PSL (tylko 3 proc. mocno wierzących, wobec 88 proc. raczej przekonanych, że PiS utraci władzę). Warto podkreślić, że aż 19,2 proc. wyborców w ogóle nie chce przewidywać politycznej przyszłości.
O jaką Polskę chcesz walczyć?
To pytanie, które Grzegorz Brzęczyszczykiewicz słyszał kilkukrotnie w „Jak rozpętałem II Wojnę Światową”, a które zadaje sobie dziś wielu wyborców. IBRiS sformułował je jako „Czy odsunięcie PiS od władzy jest ważniejsze niż to jaka Polska będzie po PiS-ie?”. Za wszelką cenę obecnej władzy pozbyć się chce 36,1 proc. wyborców z czego dla 21,8 proc. jest to zdecydowanie ważniejsze niż kształt przyszłej władzy, a dla 14,3 proc. raczej ważniejsze. Kształt wyłonionej z nowego – nomen omen – ładu Polski jest wyjątkowo istotny dla 30,5 proc. wyborców (mniej więcej pokrywa się z poparciem dla PiS) oraz raczej istotny dla 18,9 proc.
Obóz tych, dla których pryncypia przyszłego rządu są istotne jest więc liczniejszy – łącznie liczy 49,6 proc. respondentów, a dodajmy, że 14,3 proc. w ogóle nie wypowiedziało się na ten temat. To zdecydowanie kamyczek do ogródka opozycji, wewnątrz której obecnie trwa spór czy lepiej do wyborów przystępować osobno czy w ramach jednej listy wyborczej. Wygląda na to, że wyborcy chcieliby poznać kształt i priorytety przyszłego rządu już dziś, a nie po wyborach.
Najmniejszą wagę dla składu przyszłego rządu przykładają młodzi. To o tyle ciekawe, że mowa o pokoleniu, które często posądzane jest o ideowość i myślenie życzeniowe. Tymczasem, aż 34 proc. z nich chce po prostu odsunięcia PiS od władzy. W żadnej innej grupie wiekowej liczba respondentów odpowiadających w ten sposób nie przekroczyła 30 proc. Do tego dodajmy osoby z wyższym wykształceniem 33 proc. oraz wyborców Konfederacji, z których aż 67 proc. deklaruje, że ważniejsze jest odsunięcie PiS od władzy, niż to kto dokładanie będzie rządził. To ważny sygnał dla samej Konfederacji i dla tych, którzy uważają, że konserwatywne elektoraty łatwo się sumują.
Opozycja nie jest gotowa
Pytanie dotyczące tego, czy PiS należy odsunąć od władzy niezależnie od tego, kto będzie rządził, doskonale uzupełnia się z pytaniem o to, czy opozycja jest gotowa do przejęcia władzy. Według większości respondentów – nie jest. A uważa tak 54,8 proc. badanych, z czego 24,7 proc. zdecydowanie, a 30,1 proc. raczej nie. Odmiennego zdania jest 34,1 proc. ankietowanych – z czego 16,2 proc. zdecydowanie uważa, że jest gotowa, a 17,9 proc., że raczej jest. Widać, że wiara w porozumienie między opozycyjnymi partiami jest nikła.
Co ciekawe, im wyższy dochód tym mniejsza wiara w zdolność do rządzenia opozycji. Wśród osób zarabiających 2000 złotych miesięcznie, w dobre rządy opozycji nie wierzy 23 proc. badanych, wśród zarabiających tysiąc złotych więcej, już 27 proc. Otrzymujący do 4000 złotych w 32 proc. nie wierzą w opozycję, ci którzy zarobili do 5000 już w 35 proc., a zarabiający powyżej 7000, aż w 46 proc. Wygląda więc na to, że zamożniejsi wyborcy opozycji głosują na nią, bo po prostu nie jest PiS-em, a nie dlatego, że wierzą w jej zdolność do modernizacji kraju.
Rozwiązaniem premier techniczny?
IBRiS zapytał także o to, kto najbardziej nadawałby się na premiera. Najwięcej osób wskazało Mateusza Morawieckiego (30,3 proc), który z pewnością otrzymał premię związaną z tym, że obecnie piastuje ten urząd. Na drugim miejscu znalazł się Donald Tusk. Premier w latach 2007-2014 nadaje się na powrót do KPRM według 20,7 proc. wyborców. Zaskakiwać może trzecie miejsce w sondażu. Mimo, że PSL balansuje na granicy progu wyborczego, to Władysław Kosiniak-Kamysz nadaje się na premiera dla 11,4 proc. wyborców. Wysoki wynik koncyliacyjnego Kosiniaka-Kamysza, może poniekąd wynikać z poprzedniego pytania o to czy opozycja jest gotowa do przejęcia władzy. Być może wyborcy spodziewają się, że w tak podzielonej grupie partii, najlepszym spoiwem byłaby osoba, która w powszechnym przekonaniu jest ugodowa i lubi dążyć do kompromisu. Na kolejnych pozycjach znaleźli się Szymon Hołownia (9,4 proc.), Krzysztof Bosak (6,4 proc.) oraz Adrian Zandberg (2,9 proc.). Wynik powinien być co najmniej zastanawiający dla Szymona Hołowni, który jako jedyny z wymienionych „kandydatów” kieruje partią sygnowaną własnym nazwiskiem.
***