Pracownia United Surveys wykonała na zlecenie Wirtualnej Polski badanie, w którym sprawdziła co Polacy myślą o Polskim Ładzie. Choć ten został wprowadzony niecałe trzy tygodnie temu, to jego skutki rozpalają opinię publiczną.

Pierwsze wnioski, które można wysnuć z sondażu, są proste. Elektorat PiS ma dużo spójniejszą opinię na temat Polskiego Ładu niż wyborcy opozycji. Ci którzy mają większą tendencję do dzielenia włosa na czworo. Blisko połowa Polaków myśli pozytywnie o Polskim Ładzie. 13,2 proc. badanych uważa, że wprowadzone zmiany będą zdecydowanie dobre, a 35,3 proc. że raczej dobre. Po drugiej stronie znajduje się 19 proc. które uważa, ze zmiany będą zdecydowanie złe i 21,9 proc. mówiące, że będą raczej złe. Sumując opinie pozytywne wygłasza 48,5 proc. badanych, a negatywne 40,9 proc. Dziesięć procent nie wyrobiło sobie jeszcze zdania na temat programu.

Ciekawiej robi się kiedy spojrzymy co o Polskim Ładzie myślą wyborcy konkretnych partii. Wyborcy PiS nie mają wątpliwości, że program zmieni Polskę na lepsze, aż 92 proc. wyborców tej partii ma pozytywne zdanie o programie. Wyborcy opozycji nie są lustrzanym odbiciem wobec tej grupy i nie potępiają Polskiego Ładu. 25 proc. tego elektoratu myśli pozytywnie o Polskim Ładzie, z czego 8 proc. uważa, że zdecydowanie zmieni on kraj na lepsze.

Jak zwykle ciekawie wypadają badania ze względu na różnice wieku. Interesujące jak wielu młodych dobrze ocenia Polski Ład (aż 40 proc.). Warto przypomnieć, że jest to grupa, która wybiera inne partie niż Prawo i Sprawiedliwość, a Polski Ład nie zawiera ulg dedykowanych dla tych roczników. Być może jest to efekt zapowiedzi współfinansowania przez państwo wkładu własnego na mieszkanie lub efekt zerowego PIT-u dla młodych przed 26. rokiem życia. Dodajmy, że tradycyjnie jest to grupa, w której najwięcej osób nie ma zdania na poruszony temat (aż 35 proc.).

Niższe wykształcenie i zarobki działają na plus

Nowy Ład pozytywnie oceniają osoby z wykształceniem podstawowym. Aż 34 proc. z nich uważa, że zdecydowanie zmieni on kraj na lepsze, a 45 proc. że raczej zmieni on kraj na lepsze, co daje nam łącznie 79 proc. pozytywnych odpowiedzi. Dla kontrastu osoby z wyższym wykształceniem są wobec programu raczej sceptyczne. 35 proc. z nich uważa, że raczej źle wpłynie on na gospodarkę, a 30 proc. jest o tym przekonanych.

Warto przyjrzeć się również wynikom sondażu w podziale na wynagrodzenie badanych. Wśród zarabiający do tysiąca złotych przeważa grupa, która uważa, że Polski Ład raczej pomoże gospodarce (67 proc.), ale już w kolejnej grupie tzn. wśród zarabiających między 2000 a 3000 złotych, ta liczba maleje do 23 proc. tylko dlatego, że lawinowo zwiększyła się grupa osób zdecydowanie przekonanych do programu (37 proc.). Sceptykami są zarabiający pomiędzy 3 a 5 tys. złotych, ale już wśród zarabiających między 5 a 6 tys. liczba zwolenników reformy znów rośnie (64 proc. umiarkowanie zadowolonych).

Badanie wyraźnie pokazuje jak trwały jest obecnie w Polsce sojusz tronu i ołtarza. Wśród osób wierzących i praktykujących, aż 73 proc. badanych myśli o Polskim Ładzie pozytywnie. Żadna inna grupa wyróżniona ze względu na wyznanie nie ma tak dobrego obrazu programu. Dla przykładu wśród wierzących i praktykujących nieregularnie jest to już tylko 48 proc.

Zdecydowaną różnicę zdań można zaobserwować między respondentami, którzy deklarują, że aktywnie śledzą życie polityczne, a tymi, którzy przyglądają mu się od czasu do czasu. Ci pierwsi dla Polskiego Ładu są bezlitośni. 66 proc. z tej grupy wypowiada się o programie negatywnie i praktycznie nikt pozytywnie (warto zwrócić uwagę, że aż 33 proc. nie wyrobiło sobie jeszcze zdania). Z kolei w grupie, która nie śledzi mediów prawie wcale, aż 54 proc. uważa, że Polski Ład zdecydowanie zmieni kraj na lepsze. Pozostaje pytanie, skąd w takim razie ci respondenci czerpią wiedzę o wprowadzanych zmianach.

Nowy Ład trafia na trudny czas

Nie da się ukryć, że reforma podatkowa trafiła na bardzo trudny czas. Podwyżki cen prądu i gazu oraz rosnąca inflacja sprawiają, że wejście w nowy rok fiskalny idzie opornie. Kogo wyborcy winią za obecną drożyznę? Specjaliści z United Surveys postanowili zapytać także o to.

Wyborcy PiS za podwyżki w ogóle nie winią swojego rządu, ale co ciekawe nie winią też rządu PO-PSL. Dostało się za to wszystkim rządom po trochu (31 proc.), europejskiej polityce klimatycznej (51 proc.) oraz Rosji (15 proc.).

Wprost odwrotnych odpowiedzi udzielali wyborcy opozycji. Aż 42 proc. wskazało jako głównego winowajcę rząd PiS, a tylko 8 proc. obwinia politykę UE. Ciekawych odpowiedzi udzielili najmłodsi respondenci. Według nich to polityka Unii Europejskiej jest odpowiedzialna za wzrost cen. Takiej odpowiedzi udzieliło aż 34 proc. badanych przed 30 rokiem życia. Nieco starsi ankietowani postawili zdecydowanie na winę wszystkich rządów (51 proc.). Ten pokoleniowy rozdźwięk w odpowiedziach na pytanie, kto naprawdę odpowiada za politykę gospodarczą Rzeczpospolitej jest więc znaczący.

Żadna grupa wiekowa nie obwinia PiS-u w więcej niż 37 proc.

A teraz spójrzmy na sondaż wielokrotnego wyboru

Bardzo ciekawym zabiegiem jest porównać ten sondaż z  sondażem przeprowadzonym przez IBRiS dla Rzeczpospolitej. Choć pytanie brzmiało podobnie (Kto Pana/Pani zdaniem odpowiada za wzrost cen energii i gazu?) to odpowiedzi były już bardziej zróżnicowane, głównie dlatego, że w tym sondażu respondenci mogli wybrać kilka z nich.

Wyborcy PiS uważają, że wzrost cen to efekt polityki UE (96 proc.), Rosji (66 proc.) oraz w równym stopniu epidemii COVID-19, koncernów energetycznych i opozycji (27 proc., 27 proc. i 28 proc.). W ogóle nie obwiniają polityki Prawa i Sprawiedliwości (0 proc.).

Z kolei wyborcy opozycji  w 76 proc. obwiniają PiS i w 45 proc. Rosję.