Polacy mają świadomość, że pandemia sprawia, że w gospodarce rośnie szara strefa. Nie zawsze jednak – jak wynika z badań IBRiS – potrafią odróżnić nielegalne formy działalności od tych legalnych. Tak jest na przykład w wypadku hazardu. W najnowszym odcinku podcastu Forum IBRiS rozmawiamy o tych sprzecznościach z Arkadiuszem Pączką, wiceprzewodniczącym Federacji Przedsiębiorców Polskich.

POSŁUCHAJ PODCASTU

 

Z badania przeprowadzonego przez IBRiS wynika, że niemal dwóch na trzech Polaków uważa, że szara strefa stanowi w naszym kraju poważny problem. Co więcej, zdaniem 41,5 proc. badanych „szara strefa” zwiększyła się w trakcie pandemii. Gdzie?

Badanie IBRiS pokazało, że za najbardziej narażoną na działanie szarej strefy Polacy uważają gastronomię – branżę tę wskazało 2/3 ankietowanych. Na kolejnym miejscu jest edukacja, szczególnie nierejestrowane korepetycje – 59 proc. oraz budownictwo – 56 proc. Szara strefa u lekarza? Zdaniem Polaków – tak! Opieka zdrowotna, szczególnie płatna pomoc lekarska bez pokwitowań narażona jest na wpadnięcie do szarej strefy zdaniem 53 proc. Polaków. Do tego usługi turystyczne i hotelowe – 50 proc. wskazań, rynek wynajmu nieruchomości – również 50 proc. oraz handel – 49 proc.

Zmiany również w branży hazardowej

Zdaniem 30 proc. Polaków narażona na działanie szarej strefy jest też branża hazardowa. I na tle innych branż w zasadzie należałoby powiedzieć, że te 30 proc. to niewiele. Tylko że Polacy jednocześnie przyznają, że właściwie nie wiedzą, co jest legalne, a co nie, szczególnie właśnie branży hazardowej. Nawet 46 proc. graczy online nie jest świadoma, że część stron, z których korzysta działa nielegalnie. Aż 48 proc. respondentów w badaniu IBRiS uznało, że przekaz państwa na ten temat jest niewystarczający. 57 proc. badanych uważa, że wyspecjalizowane podmioty powinny prowadzić kampanie informacyjne na temat hazardu w Polsce. Tymczasem mamy duże ograniczenia w zakresie informacji i promocji gier hazardowych. Polacy czują się zagubieni, na czym traci Skarb Państwa.

– To jest branża, która bardzo łatwo i szybko zeszła w pandemii do podziemia online. W przyszłości stoi przed nami bardzo duży problem, w jaki sposób tych klientów znów przyciągnąć do legalnie działających podmiotów świadczących usługi hazardowe. I to jest ostatni moment na zmiany legislacyjne, które powinny dać możliwość informowania klientów o tych legalnie działających usługach – uważa Arkadiusz Pączka, wiceprzewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Bo tych nielegalnych jest ciągle zbyt wielu. O ile udział nielegalnych gier hazardowych w całej branży od lat procentowo spada, o tyle w ujęciu nominalnym rośnie. Według Ministerstwa Finansów szara strefa gier i zakładów online w 2016 r. wynosiła 80 proc. całego rynku, dziś to legalna część odpowiada za 80 proc. przychodów. Ale rynek hazardowy rośnie w bardzo szybkim tempie, więc nominalnie i szara strefa jest większa. Według UN Global Compact Network Poland na nielegalnym hazardzie Skarb Państwa mógł stracić w 2016 r. ok. 150 mln zł, a w 2019 r. już 570 mln zł.

Czas na kolejne kroki

Pozytywne zmiany na rzecz zmniejszenia szarej strefy zaszły w 2017 r. wraz z nowelizacją ustawy hazardowej, ale czas pójść dalej – wskazują eksperci Federacji Przedsiębiorców Polskich.

– Najważniejszym element zmian jest możliwość informowania klientów, co jest legalne, a co nie jest na tym rynku. Potrzebna jest bardzo szeroka kampania informacyjna. Z drugiej strony potrzebna jest zmiana przepisów dot. promocji i reklamy, a dziś legalnie działające podmioty na rynku nie tylko nie mogą informować, ale też promować i reklamować swoich usług. A w badaniach widać wyraźnie, że przydałoby się takie poluzowanie przepisów – podkreśla Arkadiusz Pączka.

Zdaniem eksperta, dyskusji wymaga być może również kwestia stawek podatkowych w branży hazardowej. Ponadto czy kwestia pokera online, który dziś jest zupełnie w szarej strefie. I to jest doskonały moment na taką dyskusję z resortem finansów, by zmiany móc wprowadzić już od 1 stycznia 2022 r.