Kryzys na granicy polsko-białoruskiej sprawił, że Instytut Badań Rynkowych i Społecznych zdecydował się zapytać Polaków o to, jak poważnie w tym kontekście oceniają zagrożenie dla bezpieczeństwa swojego, swojej rodziny, kraju i Europy. W większości uznajemy, że sytuacja jest poważna.
Pytanie brzmiało: „Czy wydarzenia na granicy są zagrożeniem dla mnie i mojej rodziny?”. Odnosiło się więc do emocji i nie precyzowało, czy w oczach respondenta większe zagrożenie stanowią stłoczeni na granicy migranci, czy hybrydowy atak przeprowadzany przez Aleksandra Łukaszenkę. Co ciekawe, Polacy uważają, że najbardziej narażona na „zagrożenie” jest Europa. To odpowiedź udzielana częściej niż „Polska” i znacznie częściej niż „ja i moja rodzina”. Idąc tym tropem, możemy podejrzewać, że to migranci, którzy z Polski zamierzają przedostać się do Niemiec, uważani są za większe zagrożenie niż samozwańczy białoruski prezydent, który stanowi niebezpieczeństwo przede wszystkim dla stabilizacji w regionie.
Osobiście zagrożonych czuje się 34,9 proc. Polaków. Częściej niż wyborcy opozycji (28 proc.) czują się zagrożeni wyborcy PiS (53 proc.). Bardzo wysoki wynik (95 proc.) wyłonił się z odpowiedzi osób najmniej zarabiających (do 999 złotych). 100 proc. z nich widzi też zagrożenie dla Polski i niemal wszyscy uważają, że sytuacja jest groźna dla samych uchodźców.
Wyborcy Konfederacji na przekór
W sondażu zwraca szczególną uwagę jedna z grup respondentów. Nie po raz pierwszy to wyborcy Konfederacji wyrazili inne zdanie niż przedstawiciele elektoratów pozostałych ugrupowań. Spośród elektoratów wszystkich partii, które weszły do parlamentu, to właśnie ten czuje się… najmniej zagrożony. Osobiście zaniepokojonych jest 20 proc. wyborców Konfederacji. O ojczyznę obawia się 49 proc. z nich (w porównaniu do 63 proc. społeczeństwa). Zagrożenie dla całego kontynentu widzi tylko 36 proc. tych ankietowanych (w porównaniu do 67,9 proc społeczeństwa). Co interesujące – Konfederaci najczęściej przyznają, że kryzys migracyjny jest zagrożeniem dla samych migrantów (uważa tak 89 proc. z nich w porównaniu do 51 proc. wszystkich badanych).
Aby wyjaśnić skąd wziął się ten – niepodzielany przez wyborców innych partii politycznych – luz u elektoratu Janusza Korwin-Mikke i Krzysztofa Bosaka, należy przyjrzeć się, jak odpowiedzieli na kolejne pytanie. Zapytaliśmy w nim, czy strategia rządowa – a więc polegająca na twardej obronie granicy – jest sensowna. „Tak” odpowiedziało 82 proc. wyborców Konfederacji, czyli o 7 proc. więcej niż u wyborców PiS. Być może jest więc tak, że poparcie tego elektoratu dla posunięć rządu jest tak wysokie, że ci nie czują zagrożenia, bo ufają zarówno wojsku i służbom, jak i podejmującym decyzje politykom.
Rolnicy za wysłaniem migrantów do Niemiec
Licznie politykę rządu popierają też renciści (77 proc.), bezrobotni (80. proc) i najmniej zarabiający (95 proc.). Zdecydowana mniejszość Polaków opowiada się za wpuszczeniem migrantów i rozpoczęciem wobec nich procedury azylowej (jedynie 29,7 proc.). Najmocniej poparcie dla takiego rozwiązania wyrażają osoby prowadzące własną działalność gospodarczą (62 proc.). Co ciekawe nawet wśród wyborców opozycji taki pomysł nie cieszy się szerokim poparciem. Za tym rozwiązaniem opowiada się bowiem „jedynie” 57 proc. wyborców Koalicji Obywatelskiej i 55 proc. wyborców Lewicy. To duża różnica względem poparcia wyborców Zjednoczonej Prawicy i Konfederacji wobec posunięć rządu.
Jedynie 12 proc. obywateli uważa, że Niemcy powinni przyjąć zmierzających do nich uchodźców. I uwaga – największe poparcie, ze wszystkich badanych grup, dla takiego rozwiązania deklarują osoby prowadzące gospodarstwa rolne (76 proc.).