„Nie może być tak, że kiedy inflacja sięga 15 proc, to stopa procentowa wynosi 4,5 proc. Ona musi być na poziomie 14 proc. Nie znam przypadku, żeby jakikolwiek rząd i bank centralny powstrzymał inflację bez zduszenia gospodarki na jakiś czas – rok, dwa. Trzeba się wtedy pogodzić z recesją i wzrostem bezrobocia” – mówi w rozmowie z Agatą Kołodziej Waldemar Kuczyński, publicysta, były minister przekształceń własnościowych w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. A co z kredytobiorcami? „To wygląda jakby te dwa miliony ludzi to były dzieci, które trzeba teraz wziąć pod opiekę.
POSŁUCHAJ PODCASTU:
W ciągu ostatnich 20 lat nasza polityka mieszkaniowa polegała głównie na wspieraniu Polaków w zakupie własnego mieszkania, czyli zaciągnięciu kredytu hipotecznego. Wydaliśmy na to ok. 7 mld zł. To oznacza, że przez lata pomoc publiczna kierowana była przede wszystkim do 20 proc. najbogatszych Polaków, bo to ich stać na zaciągnięcie kredytu hipotecznego.
Aż nagle stopy procentowe zaczęły bardzo szybko rosnąć, a raty kredytów w ciągu zaledwie pół roku skoczyły o połowę, a to jeszcze nie koniec. Owi stosunkowo bogaci Polacy zaczęli głośno mówić, że cierpią, biednieją, że zostali oszukani, zaczęli żądać pomocy, zamrażania mechanizmów rynkowych jak stawka WIBOR.
Czy to Państwo wepchnęło ich w pułapkę kredytową czy to oni sami byli nieodpowiedzialni? Czy należy ich teraz ratować? Sondaż United Surveys pokazuje, że 59 proc. ankietowanych uważa, że tak – państwo powinno wesprzeć kredytobiorców złotówkowych.
Co więcej, 71 proc. respondentów uważa, że prof. Adam Glapiński nie powinien być dłużej szefem banku centralnego (a tylko 19 proc. jest „za”). W tej kwestii nawet wyborcy PiS nie stoją murem za prof. Glapińskim – na fotelu prezesa NBP chce go nadal widzieć 46 proc. badanych, 31 proc. nie chce.
Czyja to wina, że w ogóle o ratowaniu kredytobiorców dyskutujemy? Według 31 proc. ankietowanych winny rosnących rat kredytów hipotecznych jest właśnie NBP i prezes Adam Glapiński, kolejne 28 proc. badanych obwinia PiS – pokazuje badanie IBRiS.
Trzeba brutalnie zdusić gospodarkę?
„Głównym źródłem tego, że ludzie mogą mieć problemy ze spłatą kredytów jest inflacja. Ale to nie kredytobiorcy w pierwszym rzędzie są dotknięci przez inflację, ale znacznie większe grupy społeczne. Czynne kredyty ma około 10 proc. ludności, a oszczędności ma 70 proc. I to oni głównie tracą, bo inflacja ich oszczędności masakruje”
– podkreśla Waldemar Kuczyński – ekonomista, publicysta i polityk, minister przekształceń własnościowych w latach w latach 1990–1991.
Dlatego, według Kuczyńskiego, z inflacją należy teraz walczyć brutalnie. „Jeśli mamy do czynienia z uruchomieniem spirali inflacyjnej, to prędzej czy później, ten albo następny rząd, stanie przed koniecznością brutalnego wypompowania części pieniędzy z portfeli Polaków. Jeśli PiS przegra wybory, kolejnemu rządowi tego nie życzę, ale PiS-owi właśnie tego życzę” – mówi Waldemar Kuczyński.
Na czym miałoby polegać brutalne wypompowywanie pieniędzy z naszych kieszeni? Według ekonomisty na zablokowaniu wszelkich podwyżek płac, gdzie tylko rząd może to zrobić. Po drugie na zlikwidowaniu wszelkiej indeksacji, czyli uzależnianiu wzrostu dochodów od wzrostu cen. Po trzecie, na dostosowania stopy procentowej.
„Nie może być tak, że kiedy inflacja sięga 15 proc, to stopa procentowa wynosi 4,5 proc., ona musi być na poziomie 14 proc. Nie znam przypadku, żeby jakikolwiek rząd i bank centralny powstrzymał inflację bez zduszenia gospodarki na jakiś czas – rok, dwa. Trzeba się wtedy pogodzić z recesją i wzrostem bezrobocia. Na prawa ekonomiczne rady nie ma, one prędzej czy później się odezwą” – podkreśla Kuczyński.
„W PiS jest paranoiczny lęk przed utratą władzy i postawieniem przed Trybunałem Stanu i sądami powszechnymi. I to sprawia, że ta ekipa jest właściwie kompletnie rozbrojona, jeśli chodzi o gotowość podjęcia walki z inflacją. To wymaga decyzji, które zaprzeczą polityce PiS realizowanej od siedmiu lat i które uderzą w masę Polaków, która dziś ich ciągle popiera. Obawiam się, że ten paniczny lęk uniemożliwi podjęciu skutecznej walki z inflacją. Jeżeli okaże się, że inflacja nie wygaśnie sama, widzę przyszłość dość ciemną nie tylko dla kredytobiorców, ale dla wszystkich” – dodaje.
„Przeciętnie inteligentny człowiek powinien wiedzieć, co podpisuje”
Co podczas takiej brutalniej walki z inflacją stanie się z kredytobiorcami, którzy byli w pewnym sensie zachęcani przez państwo do realizowania swoich potrzeb mieszkaniowych poprzez zaciąganie kredytów hipotecznych?
„Po ponad 30 latach życia w gospodarce wolnorynkowej każdy przeciętnie inteligentny człowiek powinien mieć świadomość, że oferujący kredyt będzie do tego zachęcał. A obowiązkiem dorosłego człowieka, który podejmuje decyzję, która wpłynie na jego życie na kolejne kilkadziesiąt lat, jest podjęcie jej z maksymalnym rozsądkiem”
– mówi Kuczyński.
I dodaje:
„To wygląda jakby te dwa miliony ludzi to były dzieci, które trzeba teraz wziąć pod opiekę. Jestem za tym, żeby istniały mechanizmy ratowania kredytobiorców, którzy znajdują się w szczególnie dramatycznej sytuacji, ale jestem absolutnie przeciwny wprowadzaniu jakichś reguł generalnych dotyczących całej tej grupy, bo to dewastacja mechanizmów rynkowych”.
Młodzi odrywają się od własności
„W żadnym kraju nie jest tak, że młody człowiek gdy kończy 18 lat powinien mieć możliwość kupienia sobie mieszkania. Mieszkanie to nie jest dar, trzeba na nie po prostu zapracować. Jak się okaże, że człowiek nie jest w stanie, wówczas społeczeństwo powinno się tym zająć. I budowanie mieszkań na wynajem dla osób o ograniczonych dochodach jest dobry rozwiązaniem. Ale generalnie pomieszkaniu paru lat w mieszkaniu wynajmowanym wspólnie albo z rodzicami, to nie jest nic niezwykłego.
Rzecz w tym, że jak pokazuje Eurostat, problem mieszkaniowy dotyka nie tylko młodych Polaków, bo 37 proc. mieszkań w Polsce jest przeludniona – to jeden z wyższych odsetków w Europie. A młodzi akurat są już znacznie mniej przywiązani do mieszkania na własność niż ich rodzice.
Badanie IBRiS przeprowadzone wspólnie z Centrum im. Ignacego Daszyńskiego pokazuje bowiem, że prawie 49 proc. młodych (w wieku 18-24 lata) uważa, że państwo powinno budować mieszkania na wynajem. Ten komercyjny jest bowiem coraz droższy i również coraz mniej dostępny.
Dodatkowo prawie 40 proc. badanych uważa, że państwo powinno regulować poziom czynszów w mieszkaniach. Czy to nie komunizm?
„Generalnie uważam, że czynsze nie powinny być regulowane, bo czynsz to rodzaj ceny. Ale tak jak istnieją mechanizmy, które chronią konsumentów np. przed monopolami i szalonymi cenami, tak samo powinny istnieć jakieś mechanizmy blokujące czynszową grabież czy grabież w udzielaniu kredytów”
– mówi Waldemar Kuczyński.
Zastrzega jednak, że nie powinno to mieć charakteru manipulowania przez państwo cenami. „Rynek nie wszystko ureguluje, nie można go zostawić bez dozoru, ale trzeba bardzo ostrożnie do takich manipulacji podchodzić, żeby tego mechanizmu nie niszczyć” – podkreśla ekonomista.
„Polacy jeszcze nie dorośli, by żyć jak na Zachodzie”
„Dzięki temu, że zdołaliśmy uciec ze Wschodu, błagając o przyjęcie do Unii Europejskiej i do NATO, jesteśmy prawie na Zachodzie, ale dużym kawałkiem jesteśmy jeszcze jednak w środku Europy”
– mówi Kuczyński.
„Polska jest ciągle krajem mniej więcej trzykrotnie mniej zamożnym od krajów zachodnich, choć w ciągu ostatnich 30 lat zrobiliśmy ogromny skok zbliżający nas do niego. To prawdopodobnie najlepsze 30 lat dla Polski, choć obluzgiwane, obsmarowywane, przeklinane przez znaczną część społeczeństwa i przede wszystkim przez całą masę durniów i ludzi złej wiary w polityce. Ale przez 30 lat nie można nadrobić straszliwej historii, którą częściowo sami sobie fundowaliśmy” – dodaje.
I właśnie w związku z tym nie możemy oczekiwać takich rozwiązań jak w krajach bogatszych, w tym takiego poziomu rozwoju mieszkalnictwa.